Wywiad z Iwoną Szul - Autorką żywego lasu.

6/21/2021



Czy powstanie kontynuacja powieści?

Iwona Szul: Tak planuję. Mam już sporą część tekstu, muszę jeszcze „dopieścić” szczegóły, nim wyślę go do Wydawcy. Reszta zależy od niego. 

Ile czasu zajęło napisanie książki?

IS: Ok. 2-3 lata. Wliczam w to wymyślanie, szukanie inspiracji, samo pisanie, okresy gdy zarzucałam pracę nad tekstem (a zdarzało się kilkukrotnie – dłuższe, lub krótsze przerwy, w których zastanawiałam się co dalej. Najdłuższa miała miejsce po skończeniu „Części I”. Myślę, że przez to można zauważyć małą różnicę w stylu między nią, a resztą). No i oczywiście poprawki – sporo rzeczy zmieniłam w ostatecznej wersji. 

Skąd wziął się pomysł oraz inspiracja na fabułę powieści.

IS: Pierwsze co wpadło mi do głowy to część zakończenia, początek no i Jaźnie. Początkowo nie planowałam, żeby połączyć te luźne pomysły w całość, ale im dłużej nad tym myślałam, tym więcej rzeczy przychodziło mi do głowy. Dużą inspiracją są dla mnie podróże – wiele miejsc opisanych w książce, które odwiedzają bohaterowie jest inspirowanych miejscami, które odwiedziłam, czy to w Polsce, czy za granicą (nieco tylko „umagicznionymi”), podobnie niektóre wydarzenia, przedmioty, legendy itd. Oprócz tego źródłem inspiracji są moje zwierzaki (szczególnie mój pies-adopciak, który zmusza mnie do codziennych spacerów, w czasie których nie jedno już wymyśliłam) oraz książki, filmy, a nawet gry.   

Którego bohatera, trudno było stworzyć?

IS: W moim przypadku najtrudniej było stworzyć głównego bohatera. Myślę, że to jest w ogóle dość trudne – z jednej strony, musi być dobry, dzielny itd., czytelnik ma go lubić i mu kibicować. Z drugiej nie może być zbyt idealny, bo wtedy robi się nie autentyczny. Trzeba więc utrzymać balans między jego dobrymi i złymi cechami. Poza tym w przypadku Leona, dochodziło jeszcze to, że miał być postacią jakby „wyjętą” z innego świata, więc nie mógł do końca zachowywać się tak jak powinien w sytuacjach w jakich się znajdował. Podobnie rzecz się ma z Potworem – z jednej strony miał wzbudzał grozę, z drugiej nie chciałam by był kompletnie antypatyczny. Niemniej pisanie obu tych postaci było dla mnie dużą zabawą.

Planowałaś książkę, czy raczej pisałaś na spontanie? Czy zakończenie było zaplanowane?

IS: W większość zaplanowaną – żeby fabuła miała „ręce i nogi” potrzebowałam planu, acz nierzadko coś przychodziło mi do głowy „na spontanie” (czy to w czasie podróży, czy spacerów, czy w jakichś innych okolicznościach) np. „że fajnie by było umieścić bohatera w takiej a takiej sytuacji”, albo „to wydaje mi się interesujące, umieszczę to w historii”. Zawsze jednak musiałam zaplanować, czy będzie to pasowało, czy nie zmieni czegoś ważnego. Wiele rzeczy ostatecznie wykreśliłam, albo zmieniłam, bo wywoływało zbyt dużo zamieszania, albo po prostu nie pasowało. 

Z którym bohaterem się utożsamiasz?

IS: W pewnym stopniu z każdym. W sporej mierze z głównym bohaterem, szczególnie jeśli chodzi o jego reakcje na niektóre wydarzenia (na które, myślę, że zareagowałabym podobnie). Najwięcej jednak wspólnego mam (oczywiście) z Jaźniami. Może nie pod względem charakteru (choć i to częściowo), ale ich „roli” w całej opowieści. Tworzenie ich było ciekawym wyzwaniem, bo zacierało granicę między twórcą a opowieścią, jednak chciałam, by były „samodzielnymi” postaciami, a nie po prostu odbiciem mnie w książce. 

Na kim się wzorowałaś tworząc postacie? Czy są wzorowane na prawdziwych osobach?

IS: Miałam kilka inspiracji jeśli chodzi o postacie, choć raczej dotyczyły jakiejś konkretnej cechy, lub wydarzenia, niż całości charakteru. Główny bohater nosi imię na cześć przyjaciela rodziny Leonarda (ja co prawda niestety nie zdążyłam go poznać, ale dużo o nim słyszałam). Król (ojciec głównego bohatera i jego brata) był bardzo luźno inspirowany Zygmuntem II Augustem, a Teodor – brat Leona – ma pewną cechę wspólną z Iwanem IV Groźnym (a dokładniej z jego książkowym odpowiednikiem). Najbardziej bezpośrednie odwzorowanie w bohaterach książkowych ma jednak nie człowiek, a moja czworonożna muza – mój pies (choć nieco go zmieniłam – m.in. zwiększyłam mu ilość nóg).

Od czego rozpoczęła się Twoja kariera pisarska? Jak to się stało?

IS: Od zawsze wymyślałam różne historie i postacie. Piszę odkąd nauczyłam się pisać (wcześniej prosiłam rodziców, żeby spisywali moje pomysły za mnie). Zawsze też marzyłam, żeby zostać pisarką. Moimi pierwszymi czytelnikami byli moi rodzice, potem również moi przyjaciele. Napisałam wiele opowiadań, choć dużej części z nich nie dokończyłam, czy to z braku motywacji, czy to dlatego, że uznałam, że nie są warte zachodu. Pracując przy „Żywym Lesie” stwierdziłam, że to jest to – historia, która zasługuje i jest wystarczająco dobra by ją wydać. A potem już poszło – szukanie wydawcy, korekty itd.  

Czy planujesz wydać kolejną książkę, która będzie innego gatunku niż fantastyka?

IS: Mam to w planach, ale dość mglistych. Fantastyka to gatunek, w którym, póki co czuję się najpewniej.

Jakie książki czytasz? Które są twoimi najlepszymi?

IS: Czytam sporo fantastyki, aczkolwiek staram się, żeby moje lektury nie były monotematyczne. Czytam też reportaże, książki przyrodnicze, psychologiczne, w dalszej kolejności obyczajowe, historyczne, a czasem kryminały.

Jaki autor jest dla ciebie autorytetem, jaki inny autor cię motywuje?

IS: Tutaj mam zagwozdkę, bo lubię bardzo wielu autorów. Z tych, którzy zrobili na mnie największe wrażenie mogę wymienić Tolkiena, Bułhakowa, Zafona, Rowling. Każde z nich przedstawia inny styl, ale wszyscy moim zdaniem są autorytetami w swoich gatunkach i mieli wpływa na to jak obecnie odbieram literaturę.

Jakie posiadasz wykształcenie, do jakiej szkoły średniej chodziłaś?

IS: Skończyłam klasę o profilu artystyczno-plastycznych w liceum im. Kilińskiego w Warszawie (sztuki plastyczne to moja druga wielka paska po pisaniu).

Kim jesteś z zawodu?

IS: Póki co jeszcze nikim (to znaczy studentem).

Czy rozpoczęłaś pracę lub planowanie nad kolejną książką?

IS: Jestem w trakcie pisania drugiej części „Żywego Lasu”. W dalszej perspektywie jawi mi się pomysł na inną historię, nie związaną z „Lasem”, ale póki co jeszcze nie zajęłam się nim na poważnie. 

Jak reagujesz na krytykę?

IS: Ponieważ pisanie od zawsze było moją pasją i marzeniem, wszystkie opinie o książce traktuję bardzo poważanie. Mam mnóstwo rzeczy, które chciałabym o niej opowiedzieć, ale po wydaniu dzieło żyje własnym życiem i nie mam wpływu jak odbiorą je czytelnicy. Muszę się z tym pogodzić. Poza tym to moja pierwsza książka i pochodziłam do krytyki bardzo emocjonalnie. Uznałam jednak, że nikt (albo prawie nikt) nie zaczyna jako wzięty pisarz i jako debiutant, normalnym jest, że popełnię błędy i że inni mi wytkną. To normalne, że komuś się nie spodoba – kiedy postanowiłam wydać książkę wiedziałam, że i na to się piszę. Tym bardziej cieszą mnie wszystkie pozytywne opinie. 

Jakich opinii spodziewałaś się po swojej książce, przed jej wydaniem?

IS: Miałam oczywiście nadzieję, że będą jak najlepsze, acz nie spodziewałam się niewiadomo czego. Póki co jestem mile zaskoczona.

Dlaczego akurat fantastyka? Opisz czemu lubisz ten gatunek.

IS: Fantastyka pozwala mi rozwinąć skrzydła wyobraźni, oderwać się od przyziemności, jednocześnie dzięki niej wiele rzeczy z realnego świata nabiera nowych odcieni, może posłużyć za inspiracje. Tworzenie nowych, fantastycznych światów jest moim zdaniem fascynujące.

Czy po napisaniu pierwszej książki, wyciągnełaś jakieś wnioski, których nie popełnisz przy następnej?

IS: Tak – szczególnie dotyczące kilku postaci drugoplanowych (np. Audrey) oraz niektórych wydarzeń. Pewne rzeczy, które wydawały mi się wcześniej ciekawe, albo zabawne, teraz oceniam, że były niepotrzebne i najchętniej bym je wykreśliła – nie mam już takiej możliwości, więc postaram się  uniknąć ich w następnej książce.

Więcej czytasz, czy piszesz?

IS: Zdecydowanie więcej czytam niż piszę, acz kiedyś więcej pisałam – był taki czas, gdy non-stop pisałam, a niczego nie czytałam (szczególnie w szkole podstawowej). 

Czy wydanie książki odmieniło twoje życie?

IS: Tak. Spełniło się moje największe marzenie. Dało mi to też dużo pewności siebie – nie tylko dzięki zainteresowaniu i pozytywnym komentarzom odnośnie książki, ale również sam proces wydawania był wyzwaniem, które zmusiło mnie do przełamania wewnętrznych barier.

Co najbardziej podoba ci się w tworzeniu książki? Tworzenie bohaterów, scen, fabuły czy może coś innego?

IS: Najbardziej podobało mi się tworzenie i „wniknięcie” do innego świata – to że mogłam przeżywać tą opowieść, kreować jej postaci, wymyślać ich charakter, wczuwać się w ich emocje. Mimo, że znałam treść od początku do końca, to proces tworzenia tego i spisywania sprawił, że odkrywałam tą historię od nowa i cały czas była ona dla mnie ciekawa.

Jak znajdujesz czas na pisanie?

IS: Bywa z tym bardzo różnie. Bywają takie dni, a nawet miesiące kiedy kompletnie nie mam weny i żeby zacząć muszę mieć jakiś impuls. Kiedy już wpadnę w pisarski ciąg, mogę pisać kilka dni z rzędu prawie bez przerwy. Oczywiście nie zawsze mam na to czas. Stres związany z innymi zadaniami też nie ułatwia. Często piszę w wakacje, albo w weekendy, ale gdy mam wenę staram się wygospodarować choć godzinę wieczorem, po tym jak zrobię inne zadania. 

Opowiedz jak znalazłeś swojego wydawcę i czy było to trudne?

IS: Na Warszawskich Targach Fantastyki, na które zabrała mnie moja przyjaciółka Karolina jesienią 2019r. To był czas, kiedy na poważnie przymierzałam się do wydania pierwszej książki i szczęśliwym zrządzeniem losu stoisko Wydawnictwa Literackiego Białe Pióro przyciągnęło moją uwagę. 

Jak przebiega i ile trwa proces wydawania książki?

IS: Najpierw wysłałam do Wydawnictwa wiadomość z zapytaniem, czy byliby zainteresowani moim tekstem, następnie musiałam poczekać, aż przeczytają i dadzą mi odpowiedź. Potem nastąpiło podpisanie umowy. Tekst został poddany kilkukrotnym korektom, po których musiałam ustosunkować się do uwag. Potem jeszcze był wybór okładki i „dopinanie ostatnich guzików” m.in. znalezienie patronów medialnych. Proces wydawanie trwał ok. 9 miesięcy.  



Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.